Rodzice Milenijni Nie Są Tym, Za Kogo Myślisz
Rodzice Milenijni Nie Są Tym, Za Kogo Myślisz

Wideo: Rodzice Milenijni Nie Są Tym, Za Kogo Myślisz

Wideo: Rodzice Milenijni Nie Są Tym, Za Kogo Myślisz
Wideo: Bezpieczeństwo w Sieci - Uważni Rodzice - Kampania Społeczna 2024, Marsz
Anonim

Jeszcze zanim moje dzieci się urodziły, były online. W wieku 28 lat publikowałam zdjęcia, błagałam o radę we wszystkim, od moich zaparć po przyrost masy ciała, i uzależniłam się od serii forów dyskusyjnych, na których zagubiłam się w podziemiach macierzyństwa.

Świat online był kołem ratunkowym dla mojego rodzicielstwa. Podczas tych nocnych i bolesnych sesji karmienia piersią polegałam na Twitterze, aby uzyskać towarzystwo. Kiedy moja córka zachorowała na pierwsze przeziębienie, znajomi z Facebooka udzielili mi rad, jak je złagodzić. Kiedy urodziło się moje drugie dziecko i poczułam się, jakbym tonęła w świecie treningu nocnikowego i krwawiących sutków, to mój blog i moja internetowa grupa wsparcia, utworzona w dużej mierze przez redaktorów, pisarzy i czytelników tej strony, pomogła mi oddychaj.

Macierzyństwo na pewno się zmieniło. Kiedy czuję, że wariuję, zdjęcie mojego natrętnego malucha na Instagramie przywraca mi humor. Komentarze moich znajomych z poparciem „ja też” odpychają mnie od krawędzi. Zapytałam kiedyś moją mamę, która miała ośmioro dzieci, co myśli o mamach dzisiaj i nawet się nie zawahała: „Chciałabym mieć Internet tak jak ty, myślę, że byłabym lepszą mamą”.

POWIĄZANE: Milenijne Rodzicielstwo? Nie dla tego tysiąclecia

Niedawno Time Magazine opublikował artykuł na okładkę o rodzicach z pokolenia milenialsów. Artykuł przedstawia milenialsów jako mających obsesję na punkcie perfekcji Instagrammerów, którzy po prostu nie wiedzą, kiedy usunąć siebie i nasze dzieci z Internetu. „Ci młodzi dorośli, wychowani tak, by traktować indywidualność i wyrażanie siebie jako najwyższe wartości, próbują prowadzić swoje rodziny jako minidemokracje, szukając konsensusu ze strony małżonków, dzieci i rozszerzonych kręgów przyjaciół w nawet najmniejszych decyzjach. z przesadnie zaplanowanych dni młodości, wolą bardziej responsywne, mniej reżyserskie podejście do zajęć. Uczą też swoje dzieci, jak być sobą i próbować nowych rzeczy – często nieświadomie warunkując swoje malutkie potomstwo, aby postrzegało doświadczenia jako rzeczy, które należy dokumentować i z którymi należy się dzielić. świat” – pisze Katy Steinmetz.

Artykuł dokumentuje ciemniejszą stronę tysiącletniej obsesji na punkcie Internetu - kawalkadę opinii, osądów i rywalizacji. Pisarz zauważa nawet, że milenialsi zwracają się do Internetu po radę przed naszymi własnymi rodzicami. Wyobraź sobie nerwy!

Jako rodzic z pokolenia milenialsów trudno mi odejść od Internetu, ponieważ to właśnie Internet pozwala mi być rodzicem, którym muszę być.

W przypadku firmy, która właśnie kupiła XO Jane, aby przyciągnąć uwagę milenialsów, magazyn popełnia kilka błędów. Z pewnością istnieje niebezpieczeństwo dla połączonego, nadwrażliwego świata rodzicielstwa milenialsów. Ale każda forma rodzicielstwa, jaka kiedykolwiek istniała, niesie ze sobą niebezpieczeństwa i wady. Rodzicielstwo laissez faire lat 70., obchodzone jako anegdota do helikopterowego stylu rodzicielstwa, mogło być łatwiejsze dla rodziców, ale było bardziej niebezpieczne dla dzieci, które często dryfowały i były samotne w świecie dorosłych. Przypomnę, że milenialsi nie wynaleźli rodzicielstwa helikopterowego. To wszystko było w GenX, w odpowiedzi na ich własne poczucie odłączenia się od własnych rodziców.

I oczywiście zalew informacji, który na nas spada, jest trochę przytłaczający. Współczuję rodzicom w artykule, którzy odpychają od Internetu. Zdarzało się, że jako rodzic musiałem sobie przypominać, żeby „odejść od Google!” Ale jest tu również wiele wartości, o których się nie dyskutuje: wartość społeczności, wartość wrażliwego rodzicielstwa, fakt, że młodzi rodzice starają się pielęgnować osobowość swoich dzieci, zamiast zmuszać je do dążeń. Czemu nie? Dlaczego nie przedkładać charakteru nad status klasowy? Dlaczego nie spróbować zdekonstruować instytucjonalnych uprzedzeń i norm płciowych, zaczynając od najmłodszych obywateli naszego narodu? A jeśli po drodze kilka dzieci otrzyma imię Hollister, Cullynn lub Astral Projection, niech tak będzie. To nie tak, że prababcia Gilma też tak bardzo kochała swoje imię.

Artykuł w Time zauważa, że rodzice nie mogą wyjść z toksycznego środowiska Internetu, ponieważ my, zatkane trofeami, specjalne płatki śniegu, potrzebujemy afirmacji. Ale prawda jest taka, że jako rodzic z pokolenia milenialsów trudno mi odejść od Internetu, ponieważ to właśnie Internet pozwala mi być rodzicem, którym muszę być. W innym wieku nie byłabym w stanie pracować i być rodzicem. Trudno byłoby mi zrównoważyć terminy i zakupy spożywcze bez aplikacji, SMS-ów i dostaw online, które uczyniły moje życie nie tylko lepszym, ale i możliwym.

troje dzieci w zbliżonym wieku
troje dzieci w zbliżonym wieku

Miałem 3 dzieci plecami do siebie i to była najlepsza rzecz na świecie

prezenty z okazji ukończenia przedszkola
prezenty z okazji ukończenia przedszkola

8 najlepszych prezentów ukończenia przedszkola

Crane Brinton w swojej „Anatomii rewolucji” zauważa, że za każdym razem, gdy następuje rewolucja, następuje odepchnięcie. Wymyśl pralkę i oskarżaj kobiety o bezczynność. Wymyśl kuchenkę mikrofalową i oskarżaj kobiety o chodzenie na skróty w przygotowywaniu posiłków. Sprzeciw wobec sposobu, w jaki Internet rewolucjonizuje rodzicielstwo, polega na oskarżaniu rodziców o egocentryzm. Ale przyciąganie do Internetu jest dokładnie odwrotne: to pragnienie wspólnej społeczności, wsparcia i przyjaźni, która nas zbliża.

Z pewnością istnieje performatywny aspekt Internetu, który może rodzić konkurencję. Ale to istniało przed milenialsami. Nie wymyśliliśmy wojen mamusi, po prostu próbujemy znaleźć inny sposób na pokonanie tego podziału.

POWIĄZANE: Czego naprawdę potrzeba, aby być tą połączoną mamą

Rodzicielstwo to pochłaniające i samotne przedsięwzięcie. Nawet w środku miasta, w otoczeniu przyjaciół, czuję się zagubiony na wyspie malucha, szorując kupę z podłogi i czując panikę w gardle z wyczerpania sennego i nie rozmawiając z innym dorosłym przez ostatnie sześć godzin. Wtedy piszę do przyjaciela. Wtedy wysyłam e-maila lub tweeta, może udostępniam zdjęcie. Łatwo byłoby odczytać te działania jako zaabsorbowanie sobą. Ale postrzegam je jako coś przeciwnego.

Każde zdjęcie, każda aktualizacja to wyjście, a nie wejście.

Zalecana: